slot: topscroll
topscrollRun:
Obserwuj w Google News

„Niezapomniana przygoda mojego życia”. Kamil Baleja o udziale w „Tańcu z gwiazdami”

Artykuł promocyjny
6 min. czytania
18.03.2024 12:00

Kamil Baleja w „Tańcu z gwiazdami”. Prowadzący „Dzień Dobry Bardzo” w Radiu ZET występuje w 14. edycji jednego z najpopularniejszych programów w polskiej telewizji. Jakie emocje towarzyszą Kamilowi Balei i co czuje w trakcie tanecznego show? Zdradził nam w specjalnym wywiadzie.

Kamil Baleja Taniec z gwiazdami
fot. Polsat / mat. prasowe
slot: billboard
slot: billboard

Piotr Krajewski: Czy śni Ci się już taniec po nocach?

Kamil Baleja: Często miewam różnego rodzaju koszmary senne przed stresującymi wydarzeniami. Mam koszmar radiowca. Kiedy prowadzę coś na scenie, miewam koszmar pana prezentera, który ma do poprowadzenia najważniejszą imprezę swojego życia i totalnie mu nic nie wychodzi. Na razie pojawiają się pierwsze symptomy tego, że mój umysł zaczyna się stresować, bo gdzieś ten taniec się przewija, ale to są bardzo odważne sny, bardzo pikantne sny. Nie mogę wam ich zdradzić, bo potem słuchacze i czytelnicy musieliby się czerwienić.

Jaka była twoja pierwsza myśl, kiedy dowiedziałeś się, że będziesz w "Tańcu z gwiazdami"?

Po pierwsze zaskoczenie, po drugie to była wielka radość, a po trzecie trochę strach. Jestem człowiekiem, który nigdy nie potrafił tańczyć i moment, w którym zdajesz sobie sprawę z tego, że musisz stanąć w szranki z ludźmi, którzy często mają jakieś doświadczenie taneczne. Musisz zaprezentować choreografię i będziesz oceniany. Przez jury, przez publiczność i przez widzów. To jest potworny stres, więc najpierw była duża radość, a potem się pojawiła taka myśl: "O matko! A co jeśli nie dam rady?!". Ale ta myśl została skutecznie wypleniona.

Redakcja poleca

Jak w ogóle idą przygotowania?

To wszystko zależy od dnia. Mam wrażenie, że w tańcu są dwie grupy ludzi. Ludzie zdolni i ludzie pracowici. Zdecydowanie jestem w tej drugiej grupie. Są dni, kiedy mam wrażenie, że wszystko idzie idealnie, że moje nogi łapią choreografię, że moje ciało się poddaje temu, czemu jest poddawane, ale są też takie dni, kiedy nic nie wychodzi. Kiedy myślisz sobie: "To nie ma sensu. To nie dla mnie. W co ja się wpakowałem. To będzie jakaś spektakularna porażka". No ale jest progres i to mnie cieszy. Mam wrażenie, że z treningu na trening jest coraz lepiej i to moje wielgachne ciało, które ma prawie 2 metry, powoli zaczyna współpracować.

Jak współpracuje ci się z Magdą?

To jest chyba największa trudność dla nas, uczestników tego programu. Nagle jesteśmy zamknięci w niewielkiej przestrzeni z obcymi osobami, a sala taneczna to nie jest jakaś gigantyczna przestrzeń. No i spędzamy z tymi obcymi osobami kilka godzin dziennie. Sztuką jest się nie pozabijać, sztuką jest się nie udusić. A tak zupełnie na poważnie, to świetnie mi się współpracuje z Magdą. Jest bardzo konsekwentna i do bólu, do bólu perfekcyjna. To jest coś, z czym ja mam duży problem. Czasami, gdy jakiś krok do końca nie wychodzi, reaguję tak: "Dobra, dajmy sobie spokój. Ogramy to jakimś innym krokiem". Wtedy Magda mówi: "Nie. Jeszcze raz i jeszcze raz". Najczęściej słyszalne zdanie u nas na próbach.

Czy miałeś wcześniej jakieś profesjonalne doświadczenia z tańcem?

Zupełnie nie miałem doświadczenia z tańcem. Potrafiłem tańczyć na imprezach, ale jak wtedy tańczyłem... byłem królem parkietu. No niestety, taniec imprezowy nie ma nic wspólnego z profesjonalnym tańcem, z takim rodzajem tańca, który będziemy pokazywać i uprawiać w programie, więc to jest naprawdę gigantyczne wyzwanie.

Co cię dotychczas najbardziej zaskoczyło na treningu?

Na pewno to, że mój błędnik zaczął ze mną współpracować, bo jestem człowiekiem, który na początku jak miał zrobić cztery obroty, to tak naprawdę miał takiego kręcioła, jakby zszedł z dużej karuzeli. Nagle się okazuje, że po trzech tygodniach intensywnego treningu jestem w stanie robić piruety. Jestem w stanie się kręcić. Głowa daje radę. To niesamowite, że nagle widzę, jak moje czterdziestoletnie ciało daje radę. I to jest super.

Najlepsza i najgorsza cecha Magdy jako nauczycielki tańca.

Najlepsza cecha to konsekwencja. Żelazna kindersztuba. To najlepsza i przy okazji najgorsza cecha. Mam wrażenie, że to, co jest jej zaletą, jest także wadą. Jeszcze raz, jeszcze raz. Do bólu. Magda jest tancerką, która - z tego co mówiła - otarła się o współpracę z rosyjskimi tancerzami, a rosyjska szkoła tańca to jest jakiś totalny kosmos. Tam naprawdę nie ma przebacz. Wydaje mi się, że gdzieś tam w jej głowie tkwi taki bezwzględny nauczyciel tańca, który chodzi i mówi: "jeszcze, jeszcze, jeszcze". Łatwo nie jest.

Żona nie jest zazdrosna?

Mam już walizkę spakowaną. Na wypadek gdybym coś wywinął. Żona powiedziała: "Jeżeli tylko zobaczę, że ręka w tańcu poszła odrobinę za nisko, albo zbyt długo patrzyłeś, albo będę widziała, że to nie jest spojrzenie kontrolowane, tylko że było pełne namiętności", to wtedy ta walizka już na mnie czeka. Muszę bardzo uważać. Poza tym rozwody się dziś nie opłacają...

Jak reaguje twoje ciało w trakcie tak intensywnych treningów?

Na początku był luz i to było ciekawe, bo wydawało mi się, że to będzie spacerek. Zrobiłem sobie bardzo intensywny treningowo styczeń. Bardzo dużo trenowałem przed startem tego programu, a tu nagle po drugim tygodniu treningu skucha. Moje ciało, a właściwie moje nogi, stwierdziły, że tak łatwo nie pójdzie. Jestem już po kilku rehabilitacjach. Mam problem z kostką. Na szczęście ten problem już mija, ale tak naprawdę moja kostka zbuntowała się i zrobiła się wielkości piłki lekarskiej czy dyni. Miałem jedną normalną kostkę, a drugą tak totalnie spuchniętą. Bałem się, że mnie to jakoś poważnie wykluczy na jakiś czas z treningów. No nie jest lekko.

Co jest dla Ciebie najtrudniejsze na treningach?

Powtarzalność i mozolność. Naprawdę mozolnie powtarzamy wszystko po tysiąckroć i czasami to bywa tak nużące. W programie nie widać tego bólu, tych godzin treningu, tego zmęczenia i tego znużenia. Czasami naprawdę jesteśmy bardzo znużeni i zmęczeni choreografią, krokami, a początek nauki tańca, początek przygody z tańcem, to nie jest od razu tańczenie. Tak naprawdę włączamy muzykę w drugim tygodniu treningu. Na początku to jest trening na liczenie. Liczymy kroki. Posługujemy się liczeniem danego stylu tanecznego. Ta powtarzalność jest naprawdę, naprawdę wykańcza.

Którego tańca chcesz się nauczyć najbardziej?

Od samego początku byłem zwolennikiem tańców standardowych, bo tak poczułem i tak gdzieś słyszałem, że tym, którzy są wysocy, jest łatwiej utrzymać ramę. Dlatego też bardzo chciałbym zatańczyć walca angielskiego i mam nadzieję, że będę miał taką okazję, ponieważ każda wysoka osoba, a ja mam bardzo długie łapska i bardzo długie, bocianie nogi, fajnie wygląda w walcu angielskim. Jeżeli się tylko uda utrzymać ramę, jeżeli uda się poprowadzić ciało w odpowiedni sposób, to wtedy powstają naprawdę ładne kształty. Łacina jednak jest stworzona dla ludzi odrobinę niższych. No i z tym też będę musiał się zmierzyć. Kręcenie biodrami nie było moją najmocniejszą stroną, ale dzisiaj jest już lepiej.

Nauczyłeś już kolegów z "Dzień Dobry Bardzo" walca?

Mam wrażenie, że z kolegami z "Dzień Dobry Bardzo", to można by tylko pójść w tango. Gdzie oni do walca? Do tanga to to jak najbardziej. Albo w pogo.

Jakie odczuwasz emocje przed pierwszym live?

W piątek wchodzimy do studia telewizyjnego i zaczynamy bardzo intensywne próby. W sobotę mamy już próby kamerowe w strojach, w pełnym rynsztunku. Zaczynają pojawiać się te emocje. Studio telewizyjne nie jest dla mnie obcym miejscem, więc mnie to nigdy nie paraliżowało, ale jednak czym innym jest prowadzić program w telewizji, a czym innym wyjść i zatańczyć przed milionami telewidzów... Serducho bije coraz szybciej na samą myśl o tym, co się wydarzy w pierwszym odcinku.

Którego z jurorów boisz się najbardziej?

Nie będę oryginalny, jeśli powiem, że najbardziej się obawiam Czarnej Mamby. Pani Iwona jest znana z tego, że jest bezwzględna i widzi wszystko. Widzi każdy najmniejszy błąd. Nawet teraz na treningach mamy takie momenty, kiedy zdarzyło mi się zgiąć nogę albo zrobić krok od pięty w tańcu, który miał być np. tańcem łacińskim, a tam zawsze stawiamy krok od palców. Słyszę od razu: "Uważaj, bo jak to zrobisz, to pani Iwona na pewno to zauważy". Mam nadzieję, że nie dam pani Iwonie wielu powodów do krytyki.

A zdążyłeś już się zakumplować z innymi uczestnikami? Czuć w powietrzu rywalizację?

To jest niezwykłe, bo my się widujemy ze wszystkimi praktycznie na próbach i zupełnie nie czuć tej rywalizacji. Myślę, że to się zmieni, kiedy zaczniemy odpadać i będziemy się musieli rozstać, ale na razie jest tak i to jest wspaniałe, że my sobie pomagamy. Tancerze innych gwiazd przychodzą do nas i podpowiadają: "Słuchaj, może spróbuj tak, może inaczej". No i mamy tak zwane wprawki taneczne, kiedy tańczymy przed innymi uczestnikami, żeby przyzwyczajać się do tego, że ktoś inny będzie na nas patrzył i ktoś inny będzie nas oceniał. Atmosfera jest naprawdę świetna.

Kogo uważasz za czarnego konia tej edycji?

No jak to kogo?! Jest taki wysoki uczestnik, który nigdy nie tańczył. Ma fajną partnerkę i ma świetne wsparcie. Nazywa się Baleja. On będzie czarnym koniem tej edycji.

Twój główny cel na ten program?

Dobrze się bawić. Mam nadzieję, że mi się uda wykorzystać ten program do tego, żeby poczuć emocje, które chyba są niepowtarzalne. Wydaje mi się, że dzisiaj "Taniec z gwiazdami" jest jedynym programem, który generuje tak wspaniałe, tak piękne, tak gigantyczne emocje zarówno wśród uczestników, jak i wśród oglądających. Marzę, żeby to była niezapomniana przygoda mojego życia. Wielu byłych uczestników mówi, że to jest najlepsza przygoda życia. Mam nadzieję, że również będę mógł te słowa powiedzieć po programie.

slot: leaderboard_pod_art