Obserwuj w Google News

Thriller na Netflix przeraził widzów, ale nie tym, czym powinien. Musieli zatykać uszy

3 min. czytania
19.08.2024 11:13

Na Netfliksie można oglądać thriller z Kitem Haringtonem pod tytułem "Baby Ruby". Wielu widzów bardzo narzeka na seans. Powód jest dość prozaiczny.

Baby Ruby - Kit Harington - kadr z filmu
fot. Netflix/materiały prasowe

"Baby Ruby" na Netflix. Thriller z Kitem Haringtonem

Od maja 2024 na Netfliksie można oglądać thriller "Baby Ruby" z gwiazdorem "Gry o tron" Kitem Haringtonem w roli głównej. Wygląda jednak na to, że anglojęzyczni użytkownicy platformy otrzymali dostęp do filmu dopiero teraz. W sieci można bowiem znaleźć wiele krytycznych komentarzy na temat produkcji. Widzowie skarżą się na jeden element "Baby Ruby", który przeszkadzał im w seansie.

Chociaż Harington jest kojarzony głównie z rolą Jona Snow, wystąpił w kilku innych tytułach, między innymi  w filmie Marvela "Eternals" oraz thrillerze "Baby Ruby" w reżyserii Bess Wohl. U boku gwiazdora "Gry o tron" wystąpiła Noémie Merlant - francuska aktorka i reżyserka znana a takich tytułów, jak "Portret kobiety w ogniu" czy "The Innocent". Jo - influencerka lifestyle'owa zostaje młodą matką. W jej życiu pojawia się córeczka o imieniu Ruby. Wkrótce okazuje się, że pieczołowicie zorganizowany świat internetowej twórczyni zaczyna się rozpadać. Na jej drodze staje coraz więcej komplikacji, przez co Jo zaczyna popadać w paranoję. Uważa, że nic nie jest takim, jakie się wydaje, wszystko jest zagrożeniem, a każdy, łącznie z jej ukochanym Spencerem jest jej wrogiem.

Redakcja poleca

Thriller z Kitem Haringtonem zirytował widzów

Chociaż opis i obsada filmu zapowiadają ucztę dla miłośników produkcji pokroju "Dziecka Rosemary", widzowie i krytycy nie byli zbyt przychylnie nastawieni do thrillera z elementami dramatu, który zadebiutował na Toronto International Film Festival 2022. W serwisie Rotten Tomatoes "Baby Ruby" ma 67% świeżości od krytyków i tylko 27% świeżości od zwyczajnych widzów. "Operuje na wysokim poziomie melodramatu i horroru, a nieustanny szał głównej bohaterki staje się wyczerpujący dla widza" - twierdzi jedna z recenzentek. Chociaż nie brakuje słów pochwał, szczególnie dla ukazania wątku depresji poporodowej, w ogólnym konsensusie produkcja nie jest szczególnie polecana. 

Jak podaje ladbible.com, wielu zwykłych widzów przychyla się do negatywnego spojrzenia na "Baby Ruby". W artykule portalu na temat filmu zebrano kilka wypowiedzi użytkowników mediów społecznościowych, którzy zwracają szczególną uwagę na jeden szczegół związany z udźwiękowieniem produkcji. "Co za absolutnie syfiasty film. Jeśli chcesz 90-minutową ścieżkę dźwiękową płaczącego dziecka, to polecam" - napisał komentarz jeden z facebookowiczów. "Oglądanie »Baby Ruby« i słuchanie płaczącego dziecka sprawiło, że ściszyłem telewizor. Nie mogę tego znieść" - głosi wpis na platformie X. "Moja żona postanowiła wypożyczyć i obejrzeć »Baby Ruby«. Ostatnia rzecz, jaką chcę robić, to słuchanie płaczącego dziecka" - zirytował się inny widz. "Wróciłem się do sypialni i włożyłem zatyczki do uszu" - podsumował kolejny internauta.

Warto jednak podkreślić, że ciągły płacz dziecka mógł być świadomym zabiegiem artystycznym, co jest możliwe, biorąc pod uwagę tematykę "Baby Ruby". W końcu produkcja opowiada o szaleństwie głównej bohaterki, spowodowanym faktem posiadania niemowlęcia. Całkiem prawdopodobne, że twórcy starali się przenieść część doświadczeń Jo na widzów, katując ich płaczącym dzieckiem. Wszystko po to, żeby mogli bardziej zrozumieć protagonistkę filmu.

Źródło: Radio ZET/Rotten Tomatoes/ladbible.com

Nie przegap