Obserwuj w Google News

Tomasz Makowiecki z „Idola” gorzko o karierze. „Stałem się produktem”

2 min. czytania
02.08.2024 10:18

Tomasz Makowiecki wystąpił w pierwszej edycji „Idola”, co otworzyło mu drzwi do muzycznej kariery. Jak przyznał w najnowszym wywiadzie, nie mógł wytrzymać tego, co robili z nim producenci.

Tomasz Makowiecki z „Idola” gorzko o karierze. „Stałem się produktem”
fot. RAFAL MIELNIK / Agencja Wyborcza

„Idol” otworzył Tomaszowi Makowieckiemu drzwi do kariery

Pierwsza edycja „Idola” stała się zalążkiem kariery dla wielu utalentowanych artystów. Dzięki show Polsatu na polskiej scenie pojawili się tacy muzycy jak Ewelina Flinta, Alicja Janosz, Ania Dąbrowska czy Szymon Wydra. W pierwszej edycji programu uczestniczył także Tomasz Makowiecki. Już wcześniej zaistniał w „Szansie na sukces”, jednak to dzięki „Idolowi” zyskał zainteresowanie ze strony wytwórni.

Kiedy Makowiecki występował w show Polsatu, miał zaledwie 18 lat. Zaczął jednak nagrywać utwory, które trafiały do rozgłośni radiowych. W 2002 roku podpisał kontrakt z jedną z wytwórni muzycznych i dzięki temu mógł wydać swój pierwszy album. W najnowszym wywiadzie artysta przyznał, że w pewnym momencie przestała mu się podobać łatka „gościa z telewizji” i odcinał się od tego, co chcieli z nim robić producenci.

– Chciałem tworzyć muzykę, mieć zespół i robić swoje, a stałem się trochę takim produktem, który próbowano lepić. W pewnym momencie zacząłem się buntować i odcinać się od tego. Bardzo dużo odmawiałem, rezygnowałem z kolejnych programów, które mi proponowano. Nie chciałem tego robić – powiedział Tomasz Makowiecki w rozmowie z cozatydzien.tvn.pl.

Redakcja poleca

Tomasz Makowiecki chciał grać na swoich zasadach

Wytwórnia, z którą współpracował Makowiecki, nie zgadzała się na to, aby na jego krążku znalazły się utwory nagrane z kolegą. W końcu muzyk doczekał się swojej pierwszej trasy koncertowej i zagrał na niej tak, jak się mu podobało. – Z perspektywy czasu myślę, że mogło to być szokiem dla odbiorcy. Wychodziło czterech gości na scenę i grało gitarowe brzmienia, a kojarzyli mnie przecież jako gościa z telewizji, który gra ładne piosenki. Taki miałem wtedy czas buntu! – przyznał Tomasz Makowiecki.

Piosenkarz zdradził w wywiadzie z cozatydzien.tvn.pl, że musiał podpisywać umowy nawet na 20 lat. Z perspektywy czasu tego żałował, bo po latach nie trafiały do niego żadne pieniądze ze sprzedaży płyt. – Jesteś młody i widzisz, co się dzieje, że te płyty się sprzedają, że twoja muzyka trafia do filmów. Potem mija parę lat i się okazuje, że ty nie masz z tego nic. To było dla mnie bolesne i trochę odbierało chęci do tworzenia muzyki – mówił z żalem Tomasz Makowiecki.

Nie przegap