My się deszczu nie boimy, czyli trzeci dzień Open’er Festival 2023
Muzyczne święto na lotnisku Gdynia-Kosakowo trwa. Za nami trzeci dzień Open’er Festival 2023, który przyciągnął dotąd największą liczbę widzów. W dobrej zabawie nie przeszkodziła nawet nieco gorsza pogoda. W końcu muzyka zawsze wygrywa. Festiwalowicze szaleli na koncertach Darii Zawiałow, Caroline Polachek, Queens of The Stone Age czy Arctic Monkeys. Nie omijali też strefy Radia ZET, która ponownie stała się jednym z najgorętszych punktów całego festiwalu.

-
-
- 10 Zobacz
Trzeci dzień Open’er Festival 2023 bezapelacyjnie dostarczył widzom moc wrażeń. Zarówno tych pogodowych, jak i muzycznych. Kto by się jednak przejmował deszczem, kiedy masz tak różnorodny i ciekawy line-up? Działo się!
Opener Festival 2023 – 3. dzień, 30.06. Relacja FOTO i WIDEO z festiwalu w Gdyni
W strefie Radia ZET pogoda nam niestraszna! W końcu mamy basen, który w piątek był bez wątpienia jednym z najcieplejszych miejsc na całym terenie Open’er Festival. Nic więc dziwnego, że przez cały dzień festiwalowicze korzystali z naszych atrakcji i pływali w otoczeniu kalifornijskim palm, a do białego rana bawili się z nami w rytm najlepszych przebojów serwowanych przez naszego DJ-a. Zabawę w zetkowej strefie obserwowali i relacjonowali przez wiele godzin nasi prezenterzy, którzy do samego końca festiwalu prowadzili specjalny program na antenie Radia ZET.
Wypełniony po brzegi piątkowy line-up okazał się strzałem w dziesiątkę, bo takiej liczby widzów lotnisko Gdynia-Kosakowo w tym sezonie jeszcze nie widziało. Już pierwszy koncert na Orange Main Stage obserwował naprawdę spory tłum, który mimo deszczu dzielnie dopingował Darię Zawiałow. Piosenkarka tradycyjnie dała świetny koncert, śpiewając zarówno swoje największe przeboje, jak i nowe utwory z długo wyczekiwanego, nadchodzącego czwartego albumu.
Tego dnia na głównej scenie znalazło się też coś dla fanów mocniejszych brzmień. Queens of the Stone Age zaprezentowali zgrabny rockowy set i nawet wciąż padający deszcz nie przeszkodził w zabawie tysiącom festiwalowiczom. Ale prawdziwe szaleństwo miało dopiero nadejść. Można śmiało powiedzieć, że piątkowy tłum na terenie festiwalu był spowodowany przede wszystkim koncertem Arctic Monkeys. W końcu to jeden z najważniejszych zespołów ostatnich lat, a piątkowy występ tylko to potwierdził. Małpy zabrały nas na ekscytującą vintage przejażdżkę do lat siedemdziesiątych. Alex Turner i jego koledzy postawili na klimat retro, zarówno jeśli chodzi o scenografię, efekty specjalne jak i stylizacje. Usłyszeliśmy sporo utworów z najnowszego, bardzo eleganckiego krążka „The Car”, ale zespół dobrze wiedział, na jakie przeboje najbardziej czekali festiwalowicze. Wystarczyły pierwsze dźwięki hitów „Do I Wanna Know?”, „Fluorescent Adolescent” czy „Why'd You Only Call Me When You're High?”, żeby ekscytacja widzów sięgnęła zenitu. Jak powinien wyglądać dobry koncert headlinera? Właśnie tak.
Dla fanów polskiego hip-hopu oczywiście też coś się znalazło. I to nie byle co, bo Club2020 to niepowtarzalny projekt, w który zaangażowała się plejada gwiazd. W końcu nieczęsto można zobaczyć na jednej scenie m.in. Taco Hemingwaya, Margaret, Young Leosię, Okiego, Otschodzi, schaftera czy Dwa Sławy.
A co działo się na innych scenach? Dużo dobrego. Mnóstwo pozytywnej energii dostarczył Jacob Collier, swój niesamowity świat jazzu zaprezentował Thundercat, szalona gwiazda ukraińskiego rapu Alyona Aylona podbiła serca festiwalowiczów, a zespół KAMP! z przytupem pożegnał się z widzami, dając swój ostatni koncert w historii Open’era. Nie można też nie wspomnieć o charyzmatycznej Caroline Polachek, która niezaprzeczalnie dała jeden z najlepszych występów tej edycji. Autorka „Desire, I Want to Turn Into You”, albumu uznawanego za jeden z najlepszych krążków tego roku, stworzyła niesamowity spektakl. Bardzo teatralny, hipnotyzujący i dopracowany. Każdy ruch Amerykanki na scenie był przemyślany, a jej muzyczny świat to naprawdę intrygująca propozycja dla sympatyków ambitniejszego popu. Jest w tej dziewczynie coś intrygującego i enigmatycznego. Kto wie, może już wkrótce zobaczymy ją na głównej scenie. Zasługuje na to.
