Tajemnicza śmierć dziennikarza Bohdana Gadomskiego. Nieoczekiwany zwrot w sprawie
Bohdan Gadomski zmarł 24 marca 2020 roku w szpitalu. Miał 70 lat. Sprawę śmierci dziennikarza przejęła prokuratura, a okoliczności odejścia przyjaciela Violetty Villas były co najmniej zagadkowe. Teraz sąd podjął niespodziewaną decyzję, która wydłuży dojście do prawdy.

Bohdan Gadomski dwa dni po wyjściu ze szpitala zmarł – wówczas opiekowali się nim jego znajomi. Wezwani ratownicy nie zdołali pomóc dziennikarzowi, a informacja o śmierci wyciekła dopiero dwa tygodnie później. Przyczyną zgonu było „uszkodzenie środkowego układu nerwowego, będącego konsekwencją zaaplikowania zbyt dużej dawki insuliny”. Bohdan Gadomski zmagał się z cukrzycą.
Dodatkowo wyszło na jaw, że z konta dziennikarza zaczęły znikać pieniądze. Kolejne osoby zaczęły zabierać głos i dowiedzieliśmy się wówczas, że najbliżsi oraz przyjaciele od około dwóch miesięcy nie mieli kontaktu z Bohdanem Gadomskim. Swoje śledztwo podjęli dziennikarze TVP w programie „Alarm!”. Odkryto, że insulina nie została podana za pomocą specjalnego urządzenia, a zwykłą strzykawką, co jest niedopuszczalne i łatwo o pomyłkę. Postępowanie w sprawie trwa od trzech lat, a niedawno zapadła kontrowersyjna decyzja sądu.
Zobacz także: Zamieszanie z udziałem Kononowicza na pogrzebie "Majora" Suchodolskiego. Interweniowała policja
Śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci Bohdana Gadomskiego
W lipcu 2021 roku zarzuty usłyszeli Borys Ł. i Halina K.-Ł. - małżeństwo opiekowało się dziennikarzem. Mężczyzna został oskarżony o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego skutkiem był zgon, a jego żona o narażenie pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Nie przyznali się do winy.
Oskarżeni tłumaczyli, że zastrzyk musiał zostać zrobiony zwykłą strzykawką, ponieważ nie było recepty na pena do insuliny. Doszło do hipoglikemii. Później pojawiły się informacje o walce o spadek między oskarżonymi a opiekunką dziennikarza.
We wtorek 27 czerwca miał w końcu nastąpić finał procesu w sprawie wyjaśnienia śmierci Bohdana Gadomskiego. Prokurator żądał 10 lat pozbawienia wolności dla Borysa Ł., a 5 dla Haliny K.-Ł. Tak się jednak nie stało. Łódzki sąd postanowił wznowić proces i zażądać nowych dowodów.
Sąd czeka na dowody z apteki
„Fakt” donosi, że dwie łódzkie apteki muszą dostarczyć kopie paragonów z marca 2020 roku (lub wykaz leków przepisanych dziennikarzowi). Być może uda się nawet zdobyć numery seryjne fiolek insuliny. Poza tym dopatrzono się, że na kilka zakupów w aptekach właśnie w marcu 2020 roku wydano zbiorcze faktury. Jest konieczność ustalenia liczby fiolek insuliny i ich numerów seryjnych, które znalazły się w rękach oskarżonych. Wszystko przez opinię biegłej diabetolog, która wskazała, że przyczyną hipoglikemii niekoniecznie była insulina, ale na przykład marskość wątroby.
Jak podaje „Fakt”, w grę może wejść kwalifikacja prawna czynu na łagodniejszą, a wtedy kara wynosiłaby maksymalnie 5 lat więzienia. Jest też mowa o uniewinnieniu, a tego domaga się adwokat oskarżonych, którzy nadal nie przyznają się do winy.