Oceń
Marcin Prokop podbił serca widzów poczuciem humoru, dystansem i spontanicznymi zachowaniami przed kamerą. Nawet współpracownicy prezentera "Dzień Dobry TVN" doskonale wiedzą, że ciężko przewidzieć, co wpadnie mu do głowy. Najczęściej jednak zachowanie 45-latka jest po prostu zabawne i spotyka się z pozytywnymi reakcjami. Inaczej było w przypadku najnowszego odcinka śniadaniowego formatu TVN. Jedna z telewidzek zwróciła Marcinowi uwagę, a ten był zmuszony tłumaczyć się przed kamerami.
Marcin Prokop skrytykowany w "Dzień Dobry TVN". Dziennikarz tłumaczył się na wizji
Widzowie "Dzień Dobry TVN" mogą obecnie wysyłać do studia wiadomości, komentując to, co dzieje się na ekranie. Część komentarzy odczytywana jest przez Roberta Stockingera, który postanowił przekazać Marcinowi Prokopowi wiadomość o jednej z telewidzek. Pani Janinie nie umknął fakt, że dziennikarz wytarł ręce w chusteczkę, której nie wyrzucił, ale ukrył na kuchennym blacie.
- Ta chusteczka, którą pan wycierał ręce, to jednak proszę wrzucić do kosza, a nie za kwiatki na blacie kuchennym. Panie Marcinie, ja to widziałam - zganiła Marcina.
Prowadzący nie miał zamiaru się wypierać, odnalazł chusteczkę i wytłumaczył się ze swojego zachowania przed kamerami.
- Normalnie w każdym polskim domu kosz znajduje się pod zlewem. W naszym domu jednakowoż jakiś architekt postanowił przesunąć go odrobinę w lewo. Próbując naduszać te drzwiczki, nie miałem dostępu do należnego mi śmietnika - opowiadał.
Marcin Prokop podpadł fance "Dzień Dobry TVN". Gwiazdor naśmiecił w studio?
Marcin Prokop podziękował pani Janinie za czujność i zapewnił, że nie miał zamiaru pozostawiać śmieci w studio "Dzień Dobry TVN".
- Wykonałem ten gest, wiedząc, że tu nie zginie i jak skończę program, poszukam na spokojnie śmietnika i będę mógł oczyścić atmosferę. Mam nadzieję, że te wyjaśnienia okazały się przekonujące pani Janino. Bardzo dziękuję za zwrócenie mi uwagi - stwierdził.
Jak widać, gwiazdy "Dzień Dobry TVN" muszą teraz uważać i dbać o porządek w studio. Prokop jednak niemal każdą sytuację potrafi obrócić w żart.
- Jak to powiedział kiedyś nasz szef, to ja jestem od tego, żeby zabezpieczać teren, czyli jestem tą osobą, która musi to wszystko rozładować i wszystkie zadziwiające pomysły przekształcić na naszą korzyść. Nie powiem, że żyję w pełnej gotowości, ale wiem, że po nim można się spodziewać wszystkiego (...) My obydwoje nie należymy do normalnych, a ja muszę to czasami tonować. To jak z niegrzecznym dzieckiem, czasami trzeba przytrzymać za rączkę. Ale kocham to Marcina szaleństwo, dzięki temu ten program żyje - mówiła o koledze z programu Dorota Wellman w rozmowie z portalem Jastrząb Post.
Oceń artykuł