Oceń
Kinga Rusin niedawno opisała romantyczną randkę z Markiem Kujawą, a teraz raczy fanów relacją z kolejnych przygód. Dziennikarka świętuje z ukochanym work-life balance na Kostaryce i tym razem chyba nieprędko zmieni miejsce pobytu. Gwiazda TVN pochwaliła się w sieci luksusową willą. Udała się także na imprezę w dżungli i odbyła przejażdżkę w siodle na plaży.
„Rajd Twardziela” Kingi Rusin. Imprezowała w środku dżungli nieopodal krokodyli
Pełnia księżyca wprawiła dziennikarkę w nostalgiczny nastrój. Kinga podzieliła się z obserwatorami przemyśleniami i pochwaliła się kolejnymi chwilami nieustającej podróży z ukochanym.
- Pełnia. Idealny czas na podsumowania i wyznaczenie sobie nowych celów (parę jeszcze w zanadrzu mam) - rozpoczęła wpis Rusin, najpewniej sugerując, że Kostaryka nie będzie ostatnim miejscem, w którym spędzi czas z Markiem. - Światło księżyca było tak intensywne, że do zrobienia nocą zdjęć niepotrzebne było już żadne dodatkowe. Na końcu, w galerii, filmik z nocnej, konnej wyprawy do dżungli z grupą moich znajomych. Przy każdej pełni księżyca to tu tradycja.
Na udostępnionych przez gwiazdę fotografiach dostrzec można między innymi wspaniałą posiadłość, w której zatrzymała się z ukochanym. Na nagraniu widzimy zaś, jak Kinga bierze udział w „rajdzie Twardziela” i podróżuje konno do dżungli, gdzie zorganizowana została impreza. Rusin, która podczas swoich wypraw nieraz spotkała dziką zwierzynę, przezornie pyta też, czy w pobliskim zbiorniku wodnym nie znajdują się krokodyle. Gady nie przerwały jednak uroczystości, po której gwiazda kontynuowała konną przejażdżkę po plaży w czasie pełni księżyca.
Co ciekawe nagrania, na których Kinga zachwyca się możliwością jazdy konnej i imprezą, na której „będą dziać się cuda”, pierwotnie prawdopodobnie miały trafić jedynie do Karoliny Ferenstein-Kraśko. Rusin rozpoczyna wszak swą wypowiedź od zwrócenia się do „Malinki”, czyli właśnie żony Piotra Kraśki, której nadano taki pseudonim. „Malina” odpowiedziała zresztą na wezwanie przyjaciółki.
- Aaaa! Kinga, rajd Twardziela tam u Ciebie to dopiero petarda! Tak się stęskniłam za wspólnymi galopami! - napisała w komentarzu.
Na tym jednak nie koniec atrakcji, bowiem Kinga zaliczyła też z Markiem zajęcia, na których uczyli się oddychania pod wodą.
- Kurs obowiązkowy dla tych, którzy chcą pokonać duże fale i przeżyć. Nasz dzisiejszy rekord to 1 minuta 50 sekund (!) pod wodą bez oddychania - napisała dumna Rusin.
Pojemne płuca z pewnością przydadzą się dziennikarce, gdy zdecyduje się odpocząć od jazdy konnej i uda się na kolejny podwodny „jogging” z jadowitą płaszczką. Czekacie na jej następne przygody?
Oceń artykuł