,

Julia Wróblewska została okradziona. Ma adres złodzieja, policja nie chciała pomóc

20.03.2023 08:47

Julia Wróblewska została okradziona - opowiedziała, w jakich okolicznościach doszło do przestępstwa. Niestety, policja nie zajęła się sprawą tak, jak oczekiwała tego aktorka. Julia Wróblewska na własną rękę chce namierzyć złodziei.

Julia Wróblewska
fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER/East News

Julia Wróblewska opowiedziała o zajściu na Instastory. Jej telefon został ukradziony najprawdopodobniej w sklepie. Chociaż aktorka całą sprawę zgłosiła na policji, to od funkcjonariuszy usłyszała, że potencjalny znalazca ma 14 dni na zwrócenie przedmiotu. Julia Wróblewska sama namierzyła złodzieja – grzmi, że zna jego adres.

Zobacz także: Julia Wróblewska opowiedziała o chorobie. Dlaczego zniknęła z ekranów?

Julia Wróblewska okradziona. Policja rozłożyła ręce

- Ukradli mi telefon. Jest 8 minut od mojego domu i zmienił lokalizację 2 razy. Nie da się nic zrobić. Telefon jest zablokowany. [...] Generalnie powiem z góry, że nie poczułam kieszonkowca i zorientowałam się niedługo po, po czym namierzyłam go w parku, potem w bloku – poinformowała Julia Wróblewska na Instagramie.

Aktorka zgłosiła zdarzenie na policji. Niestety, przyjmuje się, że telefon został zwyczajnie zgubiony, a znalazca ma 14 dni na jego oddanie. Julia Wróblewska nie chciała dać się zbyć policjantom i tłumaczyła, że wie, gdzie „lokalizowało się” urządzenie. Nawet to nie przekonało funkcjonariuszy do wszczęcia odpowiednich czynności.

- Jak w ciągu 14 dni się nie znajdzie, to brawa dla złodzieja za nieogarnięcie, że lokalizator działa bez sieci, znam twój adres spryciarzu. Myślę, że kamery w sklepie też nagrały, co trzeba – mówiła Julia Wróblewska.

Aktorka opowiedziała też nieco więcej o okolicznościach, w jakich doszło do kradzieży. Przypuszcza, że dwóch dziwnie zachowujących się mężczyzn musiało działać razem. Jeden z nich zwracał na siebie uwagę i wprowadzał zamęt, a drugi mógł wtedy działać.

- Ogarnęłam, że dałam się tak łatwo nabrać. Byłam w sklepie i wszedł typ, który zaczął się strasznie głośno zachowywać, przywitał wszystkich, krzyczał „dzień dobry” i w ogóle. Podszedł do mnie i mojej koleżanki. Że nie jesteśmy jakieś wypasione, jakieś cherlawe, insynuując, że chudziutkie jesteśmy. Był z drugim typem, który był gdzieś z boku. Prawdopodobnie musiał czekać, aż zapłaciłam telefonem i jak tamten zwracał na siebie uwagę, to ten drugi zabrał mi telefontłumaczyła Julia Wróblewska.

loader
Galeria
9 Zobacz galerię
fot. EAST NEWS

Logo radiozet Dzieje się