Opozda zareagowała na dramę z kocią kawiarnią. Wcale jej nie wyprosili
Joanna Opozda zabrała głos po komentarzu kociej kawiarni w Krakowie, skąd - jak relacjonowały portale plotkarskie - miała zostać wyproszona z synkiem. Aktorka nagrała sprostowanie, w którym przedstawiła własną wersję wydarzeń.

Joanna Opozda w swojej relacji nie poleciła kociej kawiarni w Krakowie, którą chciała odwiedzić z niespełna rocznym Vincentem. W sieci rozpętała się burza. Na aktorkę spadły gromy, że patrzy tylko na swój czubek nosa i za nic ma komfort zwierząt. Krakowski lokal oficjalnie wyjaśnił swoje stanowisko. Joanna Opozda, widząc, jaką "dramę" nakręcono na jej temat w sieci, postanowiła sprostować parę spraw w najnowszym Instastory.
Joanna Opozda dementuje: "nie wyproszono mnie z kociej kawiarni"
Według Opozdy nie było tak, jak opisał to jeden z portali. Aktorka i Vincent nie zostali wyproszeni z kawiarni, lecz ich w ogóle nie wpuszczono, grzecznie przy tym informując, że nie jest to lokal dla tak małych dzieci.
- Nie zostałam wyproszona, ja po prostu nie zostałam wpuszczona z moim synkiem, bo jest za malutki, o czym poinformowałam moich obserwatorów - wyjaśniła Joanna Opozda.
Odniosła się też do swojego sformułowania, że "nie warto iść do kociej kawiarni". Aktorka uważa, że jej słowa zostały źle zrozumiane, a chodziło jej po prostu o to, żeby mamy niemowlaków nie traciły czasu na wycieczki do kawiarni, bo tylko odbiją się od drzwi.
Joanna nie ma pretensji do właścicieli lokalu i w pełni zgadza się, że tak małe dzieci jak Vincent nie powinny być wpuszczane do takich miejsc.
- Jeśli ktoś się poczuł urażony, to przepraszam, bo ja wcale nie miałam tego na myśli. Ja bardzo szanuję takie miejsca, szanuję miejsca, które pomagają zwierzętom - podkreśliła aktorka, zaskoczona, że zdarzenie zostało tak negatywnie przedstawione.
- Patrząc na moje życie prywatne, to chciałabym, żeby tak wyglądały moje dramaty - żartobliwie podsumowała "aferę".