
20 lat temu była jedną z najpopularniejszych prezenterek Telewizji Polskiej. Prowadziła "Pytanie na śniadanie" i pojawiała się w szeregu programów rozrywkowych. Zwolniono ją w kwietniu 2010 roku, gdy przebywała na urlopie wychowawczym. Katarzyna Obara nie kryła zaskoczenia, bo jak mówiła, wcześniej prezes Braun wyraził zgodę na jej urlop, nikt w redakcji nie protestował. Była przekonana, że ma do czego wracać.
- Mocno to przeżyłam. Byłam bardzo zaskoczona tą sytuacją, tym bardziej że przebywając już na urlopie wychowawczym, nie stanowiłam dla TVP żadnego obciążenia finansowego, nie byłam też obciążeniem dla np. ZUS-u, bo matka na wychowawczym nie otrzymuje świadczeń pieniężnych - wspominała po latach w rozmowie z Plejadą.
Wypowiedzenie otrzymała pocztą, bez żadnego uprzedzenia. Nikt z kolegów i koleżanek się za nią nie wstawił.
- Miałam wtedy pięć dni kalendarzowych, żeby zgłosić do sądu pracy, że nie zgadzam się z tą decyzją i chcę pozwać mój zakład pracy. Ale nie miałam do tego głowy, zajmowałam się moim rocznym dzieckiem, poza tym to było tuż przed długim majowym weekendem, administracja pracowała "w kratkę" i… odpuściłam. (...) Prawdopodobnie, gdybym poszła z tym do sądu pracy, wygrałabym sprawę - powiedziała.
Obecnie Katarzyna Obara prowadzi restaurację we Wrocławiu i nie myśli o powrocie do mediów.