Oceń
Miało być pięknie — premierowy seans nowej komedii w towarzystwie ukochanego, a potem wspólne świętowanie sukcesu. Co mogło pójść nie tak? Cóż... Jeżeli grało się niezwykle wulgarną rolę, o której nie powiedziało się partnerowi, to wiele. Pamela Anderson nie ma dobrych wspomnień z premiery "Borata".
Zobacz także: Pamela Anderson nagrała sekstaśmę. Jej syn chciałby, żeby ją sprzedała
Kid Rock wyszedł z premiery. Pamela Anderson wspomina pierwszy seans "Borata"
Książę Harry nie jest jedyną sławną osobą, która w ostatnim czasie postanowiła zbić kokosy na wspomnieniowych książkach. Pamela Anderson wydała autobiografię, w której opisała chwile, gdy (pozornie) świętowała największe sukcesy w swojej karierze. Jedną z nich bez wątpienia był moment, w którym zaprosiła swojego partnera, Kid Rocka, na premierę "Borata".
Pamela Anderson odegrała w komediowym hicie przerysowaną wersję samej siebie. W filmie kazachski gwiazdor stara się o jej względy, a ostatecznie próbuje uprowadzić piękną modelkę. Jakby tego było mało, w "Boracie" pojawiło się nawiązanie do sekstaśmy, która sprawiła, że na pewien czas w środowisku gwiazd Hollywood Anderson popadła w niełaskę. Szkoda tylko, że trzymała to wszystko w sekrecie przed swoim ówczesnym partnerem.
Kid Rock dowiedział się o roli Pameli Anderson podczas hucznej premiery "Borata". Ze wspomnień króliczka Playboy'a wynika, że artysta wybuchł niepowstrzymanym gniewem. Nazwał ją "dz**ką" i wypadł z sali kinowej. Warto zaznaczyć, że sam Kid Rock nigdy nie uchodził za świętego. Zaledwie kilka lat przed tym, jak związał się z Pamelą, media rozpisywały się o nagraniu, na którym artysta uprawia seks oralny z groupies. W świetle tych faktów jego reakcja może wydawać się mocno przesadzona. On najwyraźniej tak nie uważał.
Kiedy goniłam za Bobem [Kid Rockiem — red.] do jego samochodu, on odjechał
Anderson musiała poprosić jedną z obecnych na premierze gwiazd, by podwiozła ją do domu. Kiedy do niego weszła, zobaczyła, jak Kid Rock niszczy wiszące na ścianie zdjęcie.
Powiedział, że ma dość patrzenia na zdjęcie mnie i Davida LaChapelle'a po przebudzeniu. Tylko że to nie byłam ja i David — to była Marylin Monroe i Bert Stein
To był początek końca ich związku. Jak widać, nie wszystkie niespodzianki — nawet organizowane w dobrej wierze — mogą być dobrze odebrane.
Źródła: RadioZET.pl/Variety.pl
Oceń artykuł