Oceń
„Sanatorium miłości” z każdym odcinkiem raczy widzów mocnymi emocjami. Już widać, kto komu najbardziej wpadł oko i która para może mieć największe szanse na miłość. Widzowie wiele dowiadują się o samych uczestnikach dzięki rozmowom prowadzonym przez Martę Manowską. Już kilku kuracjuszy opowiedziało o trudach swojego życia i zdarzeniach, których nie wymażą z pamięci. Adam już zawsze będzie pamiętał o swojej żonie. Był z nią ponad 40 lat.
Zobacz także: Smutne wyznanie w „Sanatorium miłości”. Tego TVP nie pokazała
Sanatorium miłości: Adam nie pogodził się ze śmiercią żony
- Śmierć żony mnie trzyma. Długo z nią byłem, bo 42 lata i 7 miesięcy. To była pierwsza miłość i na razie jedyna. Poznaliśmy się w 1978 roku w fabryce mebli, gdzie razem pracowaliśmy. Rok później wzięliśmy ślub. Mieliśmy czwórkę dzieci. Nidy nie narzekałem na wczesny ożenek, było bardzo dobrze – mówił Adam w rozmowie z Martą Manowską.
Uczestnik „Sanatorium miłości” miał nadzieję, że emeryturę i późną starość spędzi wraz z ukochaną. Niestety, z planów nic nie wyszło. Wszystko przekreśliła nagła śmierć żony.
- Żona zmarła we wrześniu dwa lata temu. Chorowała 5 dni na sepsę. Nie mogłem się z nią pożegnać, bo była już nieprzytomna. Zadzwoniła do mnie i ostatnie, co usłyszałem, to „Adam, umieram”. To była środa, a w piątek już nie żyła. To mnie trzyma: dlaczego ona? Nie chorowała, a umarła w 5 dni. Często chodzę do niej na cmentarz. Jak mam problem, to z nią rozmawiam. Jak wrócę, to wszystko jej opowiem. Będziemy mieli dużo czasu na rozmowę – opowiadał Adam.
Wyznanie Adama chwyciło za serce. Mężczyzna przeżył dramat i nie do końca pogodził się z przedwczesnym odejściem żony. Chce jednak znaleźć inną kobietę, którą pokocha równie mocno.
Kuracjusz poprosił, aby życzyć mu dotarcia na ląd i znalezienia przysłowiowego portu. Sam czuje się jak pływający okręt, który tylko szuka przystani.
Oceń artykuł