Kuchenne rewolucje: Właścicielka lokalu zawiodła Magdę Gessler. Padły ostre słowa
"Kuchenne rewolucje" zawitały do Łodzi. Magda Gessler ruszyła na pomoc pierogarni "Palce lizać", która borykała się z problemami finansowymi i sporami między pracownikami na zapleczu. Niestety, gwiazda TVN nie była zadowolona z finalnej przemiany restauracji.

"Kuchenne rewolucje" tym razem odwiedziły pierogarnię "Palce lizać" w Łodzi. Właścicielką lokalu jest 53-letnia pani Beata. Choć prowadzenie własnej restauracji było spełnieniem jej marzeń, biznes zaczął chylić się ku upadkowi. Problemem był brak klientów - najpierw z powodu remontu pobliskiej drogi, później także ze względu na pandemię koronawirusa i trwające obostrzenia. Pani Beata wykorzystała wszystkie swoje oszczędności, a długi stale rosły.
Dodatkowo w "Palce lizać" dało się wyczuć napiętą atmosferę między pracownikami. Nie wszystkim podobał się sposób, w jaki 53-letnia właścicielka prowadzi lokal i zarządza zespołem. Niektórzy otwarcie przyznawali, że pani Beata jest zbyt nadopiekuńcza. Jakie kroki podjęła Magda Gessler w trakcie rewolucji?
Zobacz także: Magda Gessler w "Kuchennych rewolucjach" przesadziła? "Cieknie jak impotencki k***s"
Nieudane "Kuchenne rewolucje"? Magda Gessler nie szczędziła gorzkich słów
Magda Gessler już na wejściu zwróciła uwagę na nieprzyjemny zapach, który da się wyczuć w lokalu. Podanie jedzenia nie uspokoiło restauratorki - wręcz przeciwnie, ponieważ okazało się, że w pierogarni... nie lepi się pierogów. Właścicielka lokalu zamawia je z firmy zewnętrznej.
- Dla mnie to jest oszustwo - ostro skwitowała Gessler.
Reszta posiłków również nie zrobiła na niej wrażenia. Gołąbki wieprzowe były niedoprawione, a bitki niezbyt smaczne. Pozytywnie wyróżniał się barszcz czerwony oraz sernik.
- Barszcz wygląda imponująco. Natomiast w smaku jest trochę za mało buraków, są za mało intensywne. Ziemniaki są znakomite [...] Ogólnie na pierogi tutaj bym nie przyszła - dodała sławna restauratorka.
Po oględzinach kuchni Magda Gessler zaprosiła panią Beatę na rozmowę. Restauratorka zwróciła uwagę na donośny głos właścicielki, który z zaplecza dociera na całą salę. Choć 53-latka odpowiedziała, że przyjmie do serca uwagi Gessler, po chwili z kuchni znów dało się usłyszeć jej głośną rozmowę z pracownikami. Prowadząca "Kuchennych rewolucji" oceniła, że widzi w zachowaniu właścicielki lokalu cechy maniakalne. Faktycznie, pani Beata dodała, że została skrzywdzona przez byłego partnera, przez co ciężko jej zachować dystans w życiu zawodowym czy zaufać pracownikom.
Magda Gessler zmieniła odsłonę lokalu oraz menu. Restauracja "Palce lizać" teraz nosi nazwę "Doprawione jabłkiem". Choć zmiany wprowadzone przez restauratorkę miały uratować biznes pani Beaty, po kilku miesiącach Gessler czekało przykre rozczarowanie. Pani Beata nie zmieniła swojego zachowania, a dania, które Magda Gessler pokazała kucharzom, wykonywane były w całkiem inny sposób.
- Nie da się ukryć, że to jedzenie jest podobne do mojego, ale nie ma tego przeciągania, tej magii, tej finezji. Ja nie jestem tym zachwycona, ja jestem tym rozczarowana. To nie jest złe, ale to nie jest tak dobre, jak było. Po prostu ktoś musi jeszcze raz odrobić lekcję [...] Przykro to stwierdzić, ale... pani Beata nie daje sobie pomóc. Ani w kuchni. Ani w życiu - podsumowała gwiazda "Kuchennych rewolucji".