Kret obsmarowany za popis przed brytyjską pogodynką. Myśleli, że był pijany! Prezenter komentuje
Jarosław Kret stał się bohaterem brytyjskich mediów po swoim popisie przed pogodynką "Good Moring Britain". O zachowaniu polskiego prezentera napisał m.in. "The Mirror". Po medialnej wrzawie Kret zamieścił wideo z wyjaśnieniami.

Jarosław Kret wziął udział w Międzynarodowym Szczycie Pogodowym w Innsbrucku. Do austriackiego miasta zjechało 30 prezenterów pogody z różnych krajów, by rozmawiać m.in. o zmianach klimatycznych. Polski pogodynek, znany z oryginalnego stylu prezentowania prognozy pogody, nieoczekiwanie stał się bohaterem brytyjskiej prasy. "The Mirror" opisały scenę z brytyjską prezenterką, której Kret przerwał relację i wręczył na wizji tort oraz zaśpiewał piosenkę. Polak został nazwany "niesfornym pogodynkiem", a brytyjscy internauci sugerowali, że mógł być pod wpływem procentów.
Jarosław Kret tłumaczy się z popisu przed brytyjską prezenterką
Laura Tobin przeprowadzała relację na żywo dla brytyjskiej śniadaniówki "Good Morning Britain". Wtem na wizję wparował Jarosław Kret z kawałkiem ciasta w ręce i powiedział, że ma dla niej prezent.
Przynoszę ci tradycyjny austriacki deser, który nazywa się tort Sachera - oznajmił Kret, ostro akcentując "Sacher Torte".
Następnie zaczął śpiewać "Here comes the sun" Beatlesów, co wprawiło Brytyjkę w osłupienie. Laura Tobin zmuszona była przerwać popis rozbrykanego pogodynka.
Dobra, już nie śpiewaj, koniec śpiewania - uspokoiła Kreta i wypchnęła go za kadr.
O występie Jarosława Kreta napisał m.in. "The Mirror". W artykule przytoczono komentarze widzów śniadaniówki, którzy sugerowali, że polski prezenter mógł być wstawiony.
Kret postanowił odnieść się do sprawy w zamieszczonym na Instagramie oświadczeniu. Jak powiedział, scena była wymyślona przez reżysera, żeby nieco ubarwić wejście. Prezenter zapewnił również, że nie wypił ani grama alkoholu, ponieważ jest osobą niepijącą.