Doda 12 kroków do miłości: program to ustawka? Uczestnik komentuje randkę: "Zmontowane na jedno kopyto"
Randki, pokazywane w programie "Doda. 12 kroków do miłości", to ustawka? Jeden z uczestników opowiedział o spotkaniu z wokalistką i podkreślił, że materiał został zmontowany tendencyjnie i nie pokazał wszystkiego.

" Doda. 12 kroków do miłości" to nowy randkowy program w ofercie Polsatu, który może pochwalić się niecodzienną formułą. Dwunastu uczestników walczy bowiem o serce Dody, która zapowiedziała, że dobrze jej jako singielce. Jednocześnie piosenkarka w rozmowie z psychologiem zwierza się ze swoich nieudanych związków i podejścia do życia. Format niestety musi mierzyć się krytyką: został zmiażdżony przez specjalistkę od marketingu, a randka gwiazdy z żonatym mężczyzną wywołała wiele negatywnych komentarzy. Te z pewnością nie ucichną po zwierzeniach kolejnego uczestnika programu, który wybrał się na randkę z Dorotą Rabczewską.
Doda. 12 kroków do miłości: produkcja manipuluje widzami? Uczestnik opowiedział o randce z piosenkarką
Jednym z mężczyzn, którzy zabrali Dodę na randkę w towarzystwie kamer, był Jakub. W programie wyraźnie było widać, że rozmowa się nie kleiła, wokalistce przeszkadzało między innymi podejście mężczyzny do swojego ciała i fakt, że otwarcie przyznał się do jedzenia fast foodów. Tymczasem sam uczestnik w rozmowie z portalem Plejada ocenił randkę inaczej i skrytykował montaż odcinka.
- Montaż odcinka to jest jedyna rzecz, która mi się nie podoba. To była świetna przygoda, bardzo miłe spotkanie. Tak naprawdę to była dwuipółgodzinna randka i de facto była bardzo miła. Rozmawialiśmy o rodzinie, o miłości, o głębokich rzeczach. Złapaliśmy też flow, a montaż pokazał tylko te dwie rzeczy, które się nie podobały. Zostało to zmontowane na jedno kopyto - ocenił surowo.
Jakub nie tylko bronił swojego stylu życia i odżywiania, ale także przyznał, że nie mógłby stworzyć z Dodą stabilnego związku.
- Uważam, że takie rzeczy dozowane raz na jakiś czas, nie szkodzą. Tym bardziej, jak ktoś miał takie przeżycia jak ja i Dorota, bo obydwoje mieliśmy problemy z zaburzeniami nastroju przez różne dramaty i przeżycia, to tym bardziej trzeba to życie umieć balansować i umieć sobie dogadzać w miarę bezpieczny sposób (...). Uważam, że nie moglibyśmy stworzyć związku ze względu na nasze dominujące charaktery. Takie osoby jak my muszą włożyć bardzo dużo pracy w to, żeby związek mógł się udać. Uważam, że w dzisiejszych czasach to jest bardzo trudne - podsumował.