Przemysław Babiarz złamał swoją obietnicę? To dlatego zawiesili go w TVP
Telewizja Polska zawiesiła Przemysława Babiarza. Znany dziennikarz sportowy został odsunięty od komentowania igrzysk olimpijskich. Teraz wyszły na jaw nowe kulisy w tej sprawie.
Przemysław Babiarz zawieszony w obowiązkach
Wszystko zaczęło się, gdy Przemysław Babiarz podczas ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich pokusił się o komentarz dotyczący utworu Johna Lennona „Imagine”. – Świat bez nieba, narodów i religii. To jest wizja pokoju, który ma wszystkich ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety – powiedział wtedy dziennikarz. TVP postanowiła go zawiesić w obowiązkach.
„Wzajemne zrozumienie, tolerancja, pojednanie – to nie tylko podstawowe idee olimpijskie, to także fundament standardów, którymi kieruje się nowa Telewizja Polska. Nie ma zgody na ich łamanie” – tak Dział Komunikacji Korporacyjnej TVP napisał, nawiązując do wypowiedzi Babiarza. Jego komentarz wywołał dużo szumu w mediach, jednak to nie była główna przyczyna zawieszenia spikera.
Wcześniej Fakt donosił, że decyzję w tej sprawie miał podjąć sam prezes TVP Tomasz Sygut. – Był solą w oku kierownictwa stacji jako ulubieniec Jacka Kurskiego – skomentował krótko informator. Co ciekawe, sam Przemysław Babiarz miał się dowiedzieć o swoim zawieszeniu tuż przed tym, jak wysłano informację do mediów.
Informator ujawnia kulisy zawieszenia Babiarza w TVP
Tymczasem Super Express jeszcze bardziej uchylił rąbka tajemnicy i dotarł do informatora, który zdradził więcej szczegółów na temat Przemysława Babiarza. Okazuje się, że dziennikarz musiał przystać na pewne warunki, aby móc komentować tegoroczne igrzyska olimpijskie. – Obiecał neutralność i na to umówił się ze stacją. To był warunek jego udziału w tej największej sportowej imprezie – przekazał jeden z pracowników TVP.
Źródło Super Expressu dodaje, że Przemysław Babiarz zaliczył dużo więcej gaf podczas otwarcia igrzysk i to przesądziło o jego zawieszeniu. – Gdyby chodziło tylko o nieszczęsnego Lennona, to nie byłoby zawieszenia. Ale osobliwych uwag było znacznie więcej. Do tego był kompletnie nieprzygotowany, nie znał nazwisk sportowców, mylił Joannę d'Arc z „amazonką”, zagadywał w nieodpowiednich momentach… Zaproszono go do pozostania w TVP, mimo licznych wątpliwości z powodu jego sympatii do poprzednich władz, bo do tej pory odznaczał się profesjonalizmem – przyznał informator.