"Zielona granica" z kiepską oglądalnością? Kolejna manipulacja Morawieckiego
"Zielona granica" Agnieszki Holland trafiła do polskich kin. Ile osób obejrzało film w premierowy weekend? Mateusz Morawiecki nagiął rzeczywistość pod narrację PiS-u.
Film "Zielona granica" nadal jest przedmiotem ataku ze strony partii rządzącej. Produkcja Agnieszki Holland w końcu weszła do polskich kin. Według premiera Mateusza Morawieckiego, nie radzi sobie zbyt dobrze w box office. Jak jest naprawdę?
"Zielona granica": Mateusz Morawiecki twierdzi, że film to klapa
Na kilka dni przed premierą najnowszego filmu Agnieszki Holland w Prawie i Sprawiedliwości podniosła się wrzawa. Zanim "Zieloną granicę" można było obejrzeć w polskich kinach, konserwatywni politycy nie tylko mieli wyrobione zdanie na jej temat, ale również zaczęli na nią nagonkę.
Wszystko dlatego, że według PiS-u, "Zielona granica" szkaluje mundur polski. A to dlatego, że produkcja opowiada o tym, co dzieje się na granicy polskobiałoruskiej - ukazuje dramat ludzi wykorzystanych cynicznie przez Łukaszenkę i Putina, którzy zostali oszukani na wielu poziomach, w tym przez polski rząd, który żerował na ich nieszczęściu, co wykazała odkryta niedawno "afera wizowa". Tak czy inaczej, film Holland jest nie na rękę PiS-owi, więc zawczasu politycy postanowili obrzydzić Polakom "Zieloną granicę".
Na Facebooku premiera Mateusza Morawieckiego pojawił się post na temat filmu Holland. Opisuje w nim, że produkcja to klapa, którą nikt się nie interesuje. A powołuje się... na liczbę polubień pod jednym ze zwiastunów.
- Polacy jednak wiedzą, jaka jest prawda! - czytamy w poście. - Świadczy o tym nie tylko słaba frekwencja na seansach, ale też reakcje w internecie. Trailer – który i tak pomija przecież najbardziej skandaliczne fragmenty tych manipulacji – ma jedynie 1,8 tys. pozytywnych reakcji – oraz 40 tys. ocen negatywnych - argumentuje Morawiecki.
Czy kampania nienawiści wobec "Zielonej granicy" przyniosła zamierzony skutek i Polscy rzeczywiście postanowili zignorować film Holland?
"Zielona granica": ile osób obejrzało film?
Jak nietrudno się domyślić, rzeczywistość jest zupełnie inna. Prawda jest taka, że PiS nagonką na "Zieloną granicę", zrobił jej dodatkową reklamę. Jak podają Wirtualne Media, "Zieloną granicę" w premierowy weekend obejrzało ponad 137 tysięcy widzów. Jest to rekord oglądalności polskiego filmu w 2023 roku.
Morawiecki próbuje więc naginać rzeczywistość do narracji snutej od wielu dni przez PiS. W swoim poście nie powołuje się na prawdziwe dane, tylko opiera się na nic nieznaczących liczbach polubień w mediach społecznościowych. W tym liczbę ocen negatywnych, do których użytkownicy YouTube nie mają wglądu, więc ciężko powiedzieć, skąd wzięło się "40 tys. ocen negatywnych". Przypominamy, że "Zielona granica" padła ofiarą tak zwanego "review bombingu", czyli praktyki polegającej na celowym wystawianiu niskiej oceny jakiemuś produktowi, któremu z tego, czy innego powodu, pewna grupa osób chce zaszkodzić.
W przypadku "Zielonej granicy" nie ma wątpliwości, że potraktowano ją właśnie w ten sposób. Przypominamy, że wiele dni przed premierą średnia ocen filmu Holland na Filmwebie była bardzo niska. Produkcja miała seans jedynie na Festiwalu Filmowym w Wenecji, gdzie zresztą została doceniona przez jury Nagrodą Specjalną. Noty internautów były więc tendencyjne. Na szczęście wraz z premierą filmu, zaczęły się pojawiać prawdziwe oceny użytkowników Filmwebu, co nieco podniosło średnią.
Jak więc widać, propaganda PiS-u dotarła jedynie do już przekonanych, a atak prawdopodobnie przyczynił się do rekordowej oglądalności "Zielonej granicy". Inna sprawa, że partia mogła wykorzystać premierę filmu jako temat zastępczy, na przykład w sprawie "afery wizowej", a przy okazji, swoimi jawnie ksenofobicznymi i nacjonalistycznymi wypowiedziami, podkraść trochę elektoratu Konfederacji przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Nie zmienia to jednak faktu, że Morawiecki nie pierwszy zresztą raz celowo wprowadza mieszkańców Polski w błąd.
"Zielona granica": o czym jest film?
Historia napisana przez Macieja Pisuka i Gabrielę Łazarkiewicz, opowiada o psycholożce, która dołącza do aktywistów pomagających migrantom na granicy Polski i Białorusi. Kobieta jest świadkinią strasznych scen. Fabuła została oparta na przerażających doniesieniach organizacji pozarządowych, zajmujących się pomocą uchodźcom znajdującym się pod polsko-białoruską granicą. Między innymi według raportu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, polscy i białoruscy pogranicznicy notorycznie łamią podstawowe prawa ludzkie. Migranci są wykorzystywani przez Łukaszenkę i Putina do szerzenia niepokoju w Polsce.
W polsko-czesko-fracusko-belgijskiej koprodukcji wystąpili Maja Ostaszewska, Tomasz Włosok, Maciej Stuhr, Agata Kulesza, Piotr Stramowski, Malwina Buss, Magdalena Popławska i Jalal Al Tawil. Film trafił do kin 22 września 2023 roku.
- "Ziobro, ty ku*wo je*ana!". Skecz o PiS był zbyt wulgarny? [WIDEO]
- Beata Harasimowicz szczerze o cenzurze w TVP. Oto lista tematów zakazanych
- Skiba życzy Kaczyńskiemu więzienia: "I to w zaostrzonym rygorze"