Obserwuj w Google News

Aktorzy mają dość. Skarga trafiła do ministra: "Kłamstwa, manipulacje i obietnice bez pokrycia"

6 min. czytania
28.09.2023 12:47
Zareaguj Reakcja

Redbad Klynstra-Komarnicki jest dyrektorem Teatru Osterwy w Lublinie. Pracownicy mają dość sposobu zarządzania i niekompetencji szefostwa instytucji. Napisali skargę do Ministerstwa Kultury.

 ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
fot. Redbad Klynstra-Komarnicki

Kolejna afera związana z polskim teatrem. Tym razem chodzi o państwową instytucję, którą od kilku lat zarządza Redbad Klynstra-Komarnicki - aktor znany z seriali TVP i homofobicznych wypowiedzi. Pracownicy Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie są rozgoryczeni tym, co dzieje się w miejscu ich pracy.

Teatr Osterwy w Lublinie: Redbad Klynstra-Komarnicki zniszczył placówkę?

Hasło "Dobra zmiana" od wielu lat jest odbierane w sposób ironiczny. Zapewne tak właśnie osoby pracujące w Teatrze Osterwy myślą na temat dyrektora instytucji - Redbada Klynstry-Komarnickiego.

Klynstra-Komarnicki od drugiej połowy 2020 roku pełnił obowiązki dyrektora lubelskiego teatru, a rok później oficjalnie został jego dyrektorem. Od tego czasu nad aktorami i innymi pracownikami Osterwy zawisły czarne chmury. Od dawna pojawiały się głosy, że placówka kulturalna jest kiepsko zarządzana.

Jak podaje lubelska Gazeta Wyborcza, pracownicy Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie postanowili oficjalnie złożyć skargę na dyrektora do samego ministra kultury i dziedzictwa narodowego - Piotra Glińskiego. Wszystko dlatego, że od kiedy Klynstra-Komarnicki przejął rządy w Osterwie, teatr jest w coraz gorszej kondycji, a aktorów traktuje się jak pracowników podrzędnej korporacji.

Skarga dotyczy nie tylko warunków pracy oraz chaosu organizacyjnego w teatrze, ale również podkreśla się w niej fakt, że repertuarem przestali się interesować nie tylko szanowani recenzenci, ale również widzowie, na których frekwencję w poprzednich latach Teatr Osterwy nie mógł narzekać.

Redakcja poleca

Teatr Osterwy: chaos administracyjny i afery finansowe

Powstał więc list otwarty napisany przez pracowników teatru, który zaadresowano do Glińskiego. Od kiedy Klynstra-Komarnicki zarządza instytucją, zrezygnowano z dotychczasowego podziału obowiązków na dyrektora administracyjnego i artystycznego. Pojawiły się dwa nowe stanowiska - zastępca dyrektora ds. inwestycji i zastępca dyrektora ds. operacyjnych, co już wskazuje na podejście szefostwa do teatru, który zmieniono na korporacyjną modłę w firmę, która ma przynosić jedynie zyski, niskim kosztem pracowniczym.

Do tego w Osterwie panuje chaos administracyjny. Kierownictwo teatru nie jest stałe - w ciągu 2 lat placówka miała 7 zastępców dyrektora i wielu pełnomocników, którzy bardzo często się zmieniali. Do tego dochodzą pewne nieścisłości finansowe, między innymi dyrektor w 2022 roku przyznał pracownikom nagrody o łącznej wartości 150 tysięcy złotych, a następnie... kazał je zwrócić. Wielu pracowników, w tym aktorów ze stażem pracy wynoszącym kilkadziesiąt przepracowanych lat, albo się zwolniło, albo zostało wyrzuconych z pracy.

- Zwalniane są osoby z ogromnym doświadczeniem i wiedzą, które pełniły funkcje kluczowe dla prawidłowego funkcjonowania Teatru od strony administracyjnej - czytamy w liście. - Zwalniani są również pracownicy, którzy swoimi umiejętnościami i talentem w znaczący sposób wpływają na jakość artystyczną spektakli – zawsze wysoko cenione przez realizatorów osoby zatrudnione w pracowni plastycznej czy ślusarskiej - skarżą się pracownicy teatru.

Redakcja poleca

Teatr Osterwy stracił prestiż przez dyrektora?

Kiepskie zarządzanie teatrem odbiło się na wystawianych spektaklach. Aktorzy narzekają, że wielokrotnie widownia nie jest wypełniona nawet w 40%. I nie chodzi jedynie o nowe przedstawienia, ale również sztuki, które kiedyś miały wysoką frekwencję. Pracownicy winią niekomptencję szefostwa. 

- Trudno nie obwiniać o ten stan rzeczy faktu, że w poprzednim sezonie teatralnym promocja Teatru praktycznie nie działała - argumentują. - Ciągłe roszady zarówno w Dziale Promocji, jak i w Dziale Sprzedaży sprawiły, że doświadczeni i efektywni pracownicy byli zwalniani, a nowo zatrudnieni rezygnowali z pracy, zanim zdołali się wdrożyć, zapoznać z repertuarem i obmyślić koncepcję promowania spektakli. Przełożyło się to bezpośrednio na fakt, że nasza praca niejednokrotnie szła na marne, a spektakle, ze sprzedażą których nie powinno być żadnego kłopotu, bywały odwoływane z powodu niskiej frekwencji - czytamy w liście otwartym.

W planach jest remont zabytkowego budynku teatru, w tym widowni, którą dyrektor postanowił... zmniejszyć. Prawdopodobnie dlatego, żeby podnieść statystyki sprzedawanych biletów. Co ciekawe dyrekcji na tyle nie zależy na promocji teatru, że od kiedy zarządza nim Klynstra-Komarnicki, spektakle nie były wystawiane na żadnym z ważnych festiwali teatralnych. Współpracę z Osterwą zerwali znaczący reżyserzy, a ogólnopolscy recenzenci stracili zainteresowanie przedstawieniami.

Redakcja poleca

Teatr Osterwy zmienia się w korporację

Pracownicy narzekają również na zarobki. Klynstra-Komarnicki od początku roku 2023 nie zastosował się do wyrównania pensji zasadniczej do ustawowej minimalnej płacy krajowej. Jak tłumaczy swoją opieszałość? - Dyrektor swoją decyzję argumentuje tym, że według wyliczonej przez niego mediany aktorzy w teatrze zarabiają "rynkowo" - tłumaczą autorzy listu otwartego. - Tego typu statystyki w przypadku aktorów nie są miarodajne, ponieważ zarobki każdego aktora co miesiąc przedstawiają się inaczej, w zależności od miesięcznych planów - wyjaśniają.

To prawda. Aktor na etacie dostaje podstawę wypłaty, ale zdecydowana większość zarobków zależy od liczby przedstawień, w których w danym miesiącu bierze udział. Wypłata nie jest więc comiesięcznie stała. Im mniej sztuk w grafiku aktora, tym mniejsze zarobki. Zdaniem autorów listu otwartego wspomniany wcześniej remont Osterwy dodatkowo obniży ich pensje, ponieważ zmniejszy się liczba i rozmach wystawianych sztuk.

Dyrektor jest świadomy problemów teatru. Postanowił więc wdrożyć systemy znane z korporacji, a nie państwowej instytucji kultury, które przecież są w dużej mierze finansowane przez rząd. Klynstra-Komarnicki zapowiedział, że jeśli aktorzy chcą podwyżek, to muszą poszerzyć zakres swoich obowiązków.

W maju 2023 roku do Komisji Zakładowej Związku Zawodowego Aktorów Polskich trafiło pismo od dyrekcji Teatru Osterwy. Dokument mówi o pomyśle, by oddelegowywać aktora do pracy w innym dziale. Jeśli nie wyrobi godzin etatowych, ma przejąć obowiązki osoby z działu marketingu edukacji... albo do pomocy przy prostych zadaniach biurowych.

To nie koniec "rewelacyjnych" pomysłów dyrekcji, która najwidoczniej nie rozumie istoty zawodu aktora. Wymyślono szereg kar dla aktorów, między innymi za spóźnienie się na próbę mają zwracać z własnej kieszeni dyrekcji koszty pracownicze osób, które musiały czekać. Zapowiedziano też obniżenie stawek za spektakle.

Te pomysły są oczywiście absurdalne, co punktują autorzy listu. - Przy wyliczaniu czasu pracy nie bierze się pod uwagę faktu, że praca aktora nie ogranicza się do czasu spędzonego w teatrze na próbach. To również nauka tekstu roli, przygotowanie merytoryczne i fizyczne do roli - czytamy. - Tymczasem dyrekcja chce mierzyć czas pracy aktora godzinami spędzonymi w zakładzie pracy. Jest to jednostka miary zupełnie nieprzystająca do zawodów artystycznych - wyjaśniają pracownicy Osterwy.

Praca aktora w teatrze nie jest łatwa. Nie tylko nierzadko pracuje 6 dni w tygodniu. Aktorzy uczą się tekstu najczęściej w domu, poza godzinami pracy. Tego dyrekcja Osterwy nie bierze jednak pod uwagę, traktując aktorów jak fabrykantów w XIX-wiecznym folwarku.

Redakcja poleca

Teatr Osterwy pod lupą NIK-u

W 2023 roku Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła kontrolę, która wykazała niegospodarność wydatków dyrekcji i nierzetelność w ich dokumentacji, a także w sferze sprawozdawczości i prowadzenia ksiąg rachunkowych. Mimo to, nie pojawiła się żadna kara za nieudolne prowadzenie teatru, który boryka się przecież z problemami finansowymi i z tego powodu zwalnia pracowników. W 2023 roku redukcja etatów ma objąć 1/3 aktorów.

Wręcz przeciwnie. Twórcy listu otwartego zdradzili, że dyrekcja "corocznie otrzymuje za swoją pracę nagrodę finansową z urzędu marszałkowskiego, pomimo jednogłośnie negatywnej odpowiedzi zapytanych o opinię w tej kwestii związków zawodowych i stowarzyszeń działających w Teatrze". - Za co ta nagroda? Za złe zarządzanie instytucją? - pytają pracownicy Osterwy. - Za ciągłe zmiany decyzji i uchylanie się od odpowiedzialności? Za stratę finansową spowodowaną złym zarządzaniem pieniędzmi? Za kiepski repertuar? Za ciągłe kłamstwa, manipulacje i obietnice bez pokrycia? Za próby skonfliktowania nas ze sobą? Za pociągnięcie nas na dno? - piszą, kierując swój żal w stronę Marszałka Województwa Lubelskiego.

Redakcja poleca

Redbad Klynstra-Komarnicki odpowiada na zarzuty

Dziennikarze Gazety Wyborczej zapytali Klynstrę-Komarnickiego o komentarz w sprawie. - Żadna z kontroli nie wykazała rażących zaniedbań, a jedynie niedociągnięcia, co na tle innych kontrolowanych instytucji kultury (choćby przez NIK) wypada dobrze - napisał w mailu dyrektor.

- W roku 2022 zagraliśmy prawie dwukrotnie więcej spektakli niż w roku 2021, podnieśliśmy ceny biletów, stworzyliśmy strefę premium, a frekwencja wzrosła. Ogółem w sezonie 2022/2023 zagraliśmy 304 spektakle. Aktorzy w roku 2022 zagrali prawie dwukrotnie więcej spektakli niż w 2021 roku, a ich zarobki w pierwszym półroczu 2023 r. wyniosły średnio miesięcznie 7500 złotych brutto - wyjaśnia.

- Zaproponowaliśmy podwyżki w postaci premii regulaminowej i uznaniowej – by dodać elementy motywacyjne i wynagrodzić pracowników za zadania dodatkowe, a jednocześnie móc wymagać profesjonalizmu i jakości. Związki zawodowe przekazały dyrekcji pismo, że nie zgadzają się na żaden rodzaj premii, w związku z tym nie było możliwości ich przyznania - tłumaczy Klynstra-Komarnicki, zapewniając, że nie zamierza zwalniać aktorów.

Jak zakończy się ta sprawa? Prawdopodobnie przekonamy się niebawem.

Nie przegap
Robert Pattinson
8 Zobacz galerię
fot. Gregory Pace/Rex Features/Shutterstock/East News