James Caan nie żyje. Sonny Corleone z „Ojca chrzestnego” miał 82 lata
James Caan nie żyje. Aktor znany szerszej publiczności z roli Sonny’ego Corleone z „Ojca chrzestnego” miał 82 lata. Informacja o śmierci została zamieszczona na jego oficjalnym koncie na Twitterze.

James Caan na dobre zapisał się w historii światowego kina. Aktor zagrał w ponad pięćdziesięciu filmach, a dzięki roli w „Ojcu chrzestnym” zdobył ogromną sławę. Był nominowany do nagrody Emmy, Oscara, a także czterokrotnie do Złotych Globów. Teraz bliscy poinformowali o śmierci aktora. Zmarł 6 lipca 2022 roku.
Zobacz także: Krystyna Królówna nie żyje. Słynna Hanka Borynowa z „Chłopów” miała 82 lata
James Caan nie żyje. Aktor z „Ojca chrzestnego” miał 82 lata
- Z wielkim smutkiem informujemy o odejściu Jimmy'ego, stało się to wieczorem 6 lipca. Rodzina docenia morze miłości i kondolencji, prosi o poszanowanie ich prywatności w tym trudnym czasie – przekazano za pośrednictwem Twittera. Przyczyny śmierci aktora nie zostały podane i nie są znane mediom.
James Caan urodził się 26 marca 1940 roku w Nowym Jorku. Początkowo nic nie wskazywało na to, że zostanie aktorem – wybrał sport i osiągnął nawet czarny pas karate. Dopiero potem udał się na studia aktorskie. Na ekranie po raz pierwszy można go było zobaczyć w filmie „Dama w klatce”.
Kiedy poszukiwano aktorów do filmu „Ojciec chrzestny”, James Caan ubiegał się o rolę Michaela Corleone. Niestety, ten angaż przypadł Alowi Pacino. Przyszły gwiazdor kina dostał inną propozycję – miał zagrać Sonny’ego Corleone, na co ochoczo przystał.
Jego rola oraz gra okazała się być na tyle dobra, że otrzymał nawet nominację do Oscara. Wierni fani „Ojca chrzestnego” na pewno pamiętają widowiskową i krwawą scenę śmierci Sonny’ego Corleone.
James Caan po latach wspominał dla „The Post”, że sukces filmu leżał w tym, że „wszyscy naprawdę cieszyli się z tworzenia go, a to wychodzi na ekranie”. Nie zapomniał oczywiście o genialnym scenariuszu oraz reżyserii. W innym wywiadzie wspominał, że budżet nie był zbyt duży i trzeba było do niego dokładać.
Nieoczekiwanie w latach 80. rzucił aktorstwo. Kilka lat później znów wrócił do pracy, kiedy to Francis Coppola zaoferował mu rolę w „Kamiennych ogrodach”. Potem zagrał również w pamiętnej produkcji „Misery”. Był aktywny zawodowo – w 2021 roku pojawił się w filmach „Acre Beyond the Rye” oraz „Trzy królowe”.
Jak podawały media, aktor miał szansę zagrać w innych kultowych produkcjach. Odrzucił m.in. role w „Locie nad kukułczym gniazdem”, „Rockym” czy „Czasie apokalipsy”. Pojawiły się także doniesienia, że sam George Lucas w filmie „Gwiezdne Wojny: Część IV – Nowa nadzieja” chciał obsadzić go jako Hana Solo.
Aktor był doceniany nie tylko za swój talent, ale także poczucie humoru oraz szczerość. W wywiadzie dla „The Indepedent” wypowiedział się na temat Oscarów: „Naprawdę chciałbym mieć Oscara. Słuchajcie, oto co musicie wiedzieć. Numer jeden: każdy, kto dostaje raka w filmie, wygrywa Oscara. Numer dwa: brzmię, jakbym był zgorzkniały, i jestem!”.
Gwiazdy filmu i kina, które odeszły w 2021 roku [ZDJĘCIA]
