Obserwuj w Google News

Emilia Clarke otarła się o śmierć na planie serialu "Gra tron". Gwiazda przeszła trzy operacje mózgu

Sylwia Wamej
2 min. czytania
22.03.2019 15:43

Emilia Clarke otarła się o śmierć na planie "Gry o tron”. Jak wyznała w wywiadzie dla „New York Times”, podczas pracy na planie serialu dowiedziała się, że ma tętniaka i musi przejść operację.

Emilia Clarke przeżyła ciężkie chwile
fot. Instagram.com/ Emilia Clarke

Emilia Clarke miała tętniaka

Emilia Clarke to 32-letnia gwiazda "Gry o tron”która od początku wciela się w postać księżniczki Daenerys. Ostatnio w  wywiadzie dla magazynu "The New York Times” zdradziła, że problemy zdrowotne zaczęły pojawiać się u niej po pierwszym sezonie produkcji. Spadła na nią wtedy nieoczekiwana sława i ogromne oczekiwania. Chcąc poradzić sobie ze stresem, zaczęła chodzić na treningi, które odbywały się w ramach terapii. Podczas jednego z nich Emilia bardzo źle się poczuła. Miała mdłości, bolała ją głowa, wymiotowała żółcią, aż w końcu straciła przytomność.

Szybko trafiła do szpitala, gdzie okazało się, że musi przejść natychmiastową operację. Tętniak pękł, co spowodowało wylew krwi do mózgu. Po kilku tygodniach opuściła oddział intensywnej terapii. Wróciła na plan serialu i zaczęła zdjęcia do drugiego sezonu. Jednocześnie miała świadomość, że w jej głowie znajduje się niewielki tętniak, który w każdej chwili może pęknąć, dlatego musiała być pod stałą obserwacją. Ekipa serialu wiedziała, że aktorka jest chora, jednak zachowała dyskrecję.

Emilia Clarke bała się, że może umrzeć

Dla Emily 2. Sezon był najgorszym okresem. Bała się, że za chwilę może umrzeć. "Jeśli mam być szczera, z każdą kolejną minutą myślałam, że umrę.”  - opowiedziała w wywiadzie.

W 2013 roku lekarze wykryli, że tętniak powiększył się dwukrotnie. Znów konieczna była operacja. Podczas zabiegu wystąpiły jednak komplikacje, a aktorka musiała znów przejść kolejną operację, tym razem wymagającą otwarcia czaszki.

Nawet w trakcie rekonwalescencji 32-letnia gwiazda miewała ataki paniki i bała się, że umrze. Na szczęście przetrwała najgorszy okres w jej życiu. Założyła fundację SameYou, wspierającą osoby po udarach mózgu. "Czuję nieskończoną wdzięczność – do mojej mamy i brata, moich lekarzy i pielęgniarek, a także przyjaciół"– powiedziała w rozmowie z New York Timesem.

 

RadioZEt.pl/ Glamour.pl/ SW