"Bukolika": recenzujemy zwycięski dokument na Millennium Docs Against Gravity 2021 [RECENZJA]
Film dokumentalny "Bukolika" to opowieść o dwóch kobietach, których życie toczy się zgodnie z rytmem natury. Czy ich świat jest rzeczywiście sielanką?
W sierpniu 2021 roku w ramach sekcji Tygodnia Krytyki Filmowej na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Locarno, odbył się premierowy pokaz debiutu reżyserskiego Karola Pałki. "Bukolika" trafiła do polski niespełna miesiąc później dzięki Millennium Docs Against Gravity 2021 i po raz kolejny udowodniła, że polski dokument stoi na o wiele wyższym poziomie niż rodzime kino fabularne, zdobywając nagrodę za najlepszy film polski.
Temat filmu jest prosty i wpisujący się w motyw, który w polskiej kulturze obecny jest od wielu lat, ponieważ tytułowa sielanka, kojarząca się z polską wsią była przedstawiana na różne sposoby, ale chyba nigdy tak przewrotnie jak w "Bukolice". Oficjalny opis wprowadza widza w świat filmu, tłumacząc, że głównymi bohaterkami są Danusia i jej córka Basia, które mieszkają na obrzeżach małej wioski, a rytm ich życia wyznaczają prawa natury. Ich gospodarstwo nazwane jest "dającą spokój i poczucie bezpieczeństwa enklawą". Opis może jednak wprowadzić widza w błąd, bo w rzeczywistości dokument nie tyle pokazuje tytułową sielankę, ile stawia pytanie na temat jej prawdziwej natury.
Bohaterki mieszkają bowiem w warunkach, które wielu osobom zjeżyłyby włos na głowie - dwa małe, ciemne zagracone pomieszczenia, brak łazienki, klepisko na podłodze; jedyny kontakt ze światem zewnętrznym stanowi rower, ale tylko latem, a zimą nogi. Towarzyszami Danusi i Basi są zwierzęta: psy, koty, kozy i krowy, z którymi obie kobiety żyją w symbiozie. Tytuł "Bukolika" skłania więc widza do postawienia sobie pytania, czym tak naprawdę jest wiejska sielanka. Czy surowe życie w spartańskich warunkach, o którym decyduje cykl natury, z dala od świata zewnętrznego, to rzeczywiście beztroska, która kojarzy się z sielankowością? A może to tylko jeden z wyidealizowanych archetypów obecnych od wieków w polskiej kulturze? Może w rzeczywistości o wiele bardziej beztroskie życie prowadzą ludzie mieszkający poza wsią? A co jeśli brak świadomości cech życia w "wielkim świecie" daje prawdziwe poczucie szczęścia, zgodnie z zasadą "czego oczy nie widza, tego sercu nie żal"?
Pałka wchodzi w życie prywatne dwóch kobiet, obserwując ich codzienne poczynania. Nie robi tego jednak w sposób nachalny. Oglądając film, widz nie odnosi wrażenia, że reżyser eksploatuje, chyba nie do końca świadome swoich ról bohaterek. Podchodzi do ich świata z szacunkiem i przyjmuje rolę niemego obserwatora, który staje się pośrednikiem między Danusią i Basią a widzem. "Bukolika" ma dzięki temu dużą dozę obiektywizmu, chociaż subiektywne, odautorskie komentarze również są obecne w warstwie formalnej - w zdjęciach, montażu i muzyce. Ten ostatni element jest najbardziej wymowny, ponieważ elektroniczno-industrialne utwory, na pierwszy rzut oka niepasują do tego, co widzimy na ekranie, powodując jeszcze większy dysonans pomiędzy tytułem a tematem filmu.
Z racji tematu, formuła "Bukoliki" została przemyślana w taki sposób, by wpasowywała się w naturalny cykl, którym żyją bohaterki. Mamy więc klasyczny sposób narracji wspomagany zmianami pór roku. To właśnie zmieniający się krajobraz, sprowadzony w zasadzie do symbolu drzewa stojącego na polu, mówi nam o upływie czasu. W ciągu 70 minut śledzi więc rok z życia bohaterek, mimo że dokument jest w zasadzie pozbawiony początku i końca, ponieważ nie ma w nim zbyt wielu elementów przyczynowo-skutkowych. "Bukolika" zatacza więc koło, co z kolei pasuje do cyklicznego charakteru życia Danusi i Basi.
W filmie pojawiają się dwa główne powracające motywy. Jeden z nich to duchowość głównych bohaterek, w szczególności starszej Danusi. Z jednej strony niezmiernie ważna jest dla niej religia katolicka, co widać w kontraście pomiędzy jej codziennym życiem a wydarzeniami sakralnymi, takimi jak wizyta księdza po kolędzie czy msza w kościele. Kontrast ten objawia się przede wszystkim w przedmiotach przeznaczonych do celów religijnych, które swoją czystością i nowością, wybijają się na tle codziennych ubrań, czy wystroju pokoju. Drugi przejaw duchowości to wypowiedzi z offu, które co jakiś czas padają z ust Danusi. Kobieta opowiada o niematerialnym świecie duchów i diabłów, w który najwyraźniej wierzy, a więc widać, że jej religijność jest bardzo pogańska w swojej naturze.
Drugim ważnym wątkiem jest postać tajemniczego Franka, który nigdy osobiście nie pojawia się w "Bukolice". Jego obecność sprowadza się do telefonów do Basi, która ma nadzieję, że mężczyzna przyjedzie ją odwiedzić. Przez cały film nie dostajemy odpowiedzi na pytania: kim jest Franek, co łączy go z Basią i dlaczego utrzymuje z nią kontakt.
Oba te motywy (w przypadku Danusi, jeśli chodzi o duchy) są enigmatyczne i w zasadzie nie zostają w żaden sposób wytłumaczone. Z jednej strony można potraktować tę cechę "Bukoliki" jako wadę - po co umieszczać w filmie coś, co i tak nie ma wyjaśnienia? Z drugiej strony jest to tylko jeden z elementów życia głównych bohaterek, który swoją tajemniczością buduje klimat dokumentu i jednocześnie intryguje widza, dając mu możliwość własnej interpretacji obejrzanego wycinku z życia głównych bohaterek.
Warto zwrócić uwagę na zdjęcia, których autorem jest sam reżyser, czyniąc dzięki temu "Bukolikę" bardzo kameralnym dokumentem. Film jest pełen nieoczywistych kadrów, ciekawych ujęć, które bez słów starają się przekazać widzowi dodatkową treść, co tylko podbija umiejętny montaż Katarzyny Bonieckiej. W kilku momentach Pałka wchodzi w dialog z najbardziej znanymi obrazami polskiej sztuki skupiającej się na temacie wsi, takimi jak "Babie lato", czy "Bociany" Józefa Chełmońskiego. Biorąc pod uwagę, że jest to film dokumentalny, a więc nie ma mowy o ustawianiu tego, co widzimy w kadrze, podobieństwo figuratywne pomiędzy "Bukoliką" i twórczością realistycznego malarza, który też w pewien sposób był dokumentalistą, jest fascynujące.
"Bukolika" to film, który nie przypadnie do gustu każdemu. Brakuje mu typowej nawet jak na dokument narracji czy konkretnej historii. Opowieść "płynie" z biegiem czasu, podobnie jak życie bohaterek. Jest to tytuł bardzo uniwersalny, który łączy w sobie suchą, realistyczną obserwację z poetyckim spojrzeniem na świat, w którym czai się coś więcej, niż widać gołym okiem. Nie daje jasnej odpowiedzi na pytanie dotyczące tego, czy bohaterki rzeczywiście są szczęśliwe z wiedzionego życia. Zostawia jednak duże pole do interpretacji widzowi, który sam musi sobie dopowiedzieć pewne kwestie. "Bukolika" pełni więc wiele ról i można odczytywać ją na różnych poziomach, co świadczy o tym, w jak przemyślany sposób twórcy podeszli do tematu. Miejmy nadzieję, że na debiucie się nie skończy i Karol Pałka zaskoczy nas w przyszłości kolejnym filmem pokroju "Bukoliki".