Oceń
The Weeknd na razie nie zabrał głosu odnośnie incydentu, do którego doszło w Filadelfii. Podziękował za koncert otwierający trasę i zapowiedział swoją wizytę w Nowym Jorku. Na razie trwa ustalanie, kiedy dokładnie doszło do upadku jednego z widzów – w trakcie, czy już po wydarzeniu.
Zobacz także: Tragedia przed koncertem ukraińskiej artystki. Jeden muzyk zginął, drugi walczy o życie. "Nie wybaczymy!"
Tragedia na koncercie The Weeknd. Mężczyzna nie żyje
Do tragedii doszło 14 lipca. 32-letni mężczyzna, który został wstępnie zidentyfikowany jako Hugo Sanchez, spadł z poręczy ruchomych schodów. Ustalono, że upadek miał miejsce z wysokości 40 stóp, czyli około 12 metrów.
32-latek został natychmiast przewieziony do szpitala. Przez feralny upadek miał doznać poważnych obrażeń głowy. Zmarł 15 lipca tuż po północy, krótko po przyjęciu w ręce lekarzy – według „Philadelphia Inquirer” wypadek miał rozegrać się ok. 22:50 na stadionie, kiedy fani powoli zaczynali opuszczać miejsce koncertu.
Według policji to nieszczęśliwy wypadek jednak oczywiście będą badać przyczyny tego incydentu. 32-latek przez wejście na poręcz sam ryzykował swoje życie i powinien być świadomy zagrożenia.
Jak podaje stacja CBS3, promotor trasy, Live Nation, jeszcze nie udzielił żadnego komentarza w sprawie. Z kolei przedstawiciele Lincoln Financial Field – obiektu, gdzie miał miejsce koncert – odmówili komentarza z szacunku dla rodziny Hugo Sancheza.
Oceń artykuł