Oceń
Chinonye Chukwu, której ostatni film - "Till", jest obecnie wyświetlany w kinach, skrytykowała nominacje do Oscarów 2023. Reżyserka zarzuciła członkom Akademii Filmowej mizoginię w kierunku czarnoskórych kobiet.
Oscary 2023: rasistowska mizoginia?
24 stycznia 2023 roku Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej ogłosiła filmy nominowane do tegorocznych Oscarów. Wśród kandydatów do statuetki nie pojawił się film o Mamie Till - afroamerykańskiej aktywistce, która działała w USA w latach 50. XX wieku i zaangażowała się w sprawę linczu na 14-letnim czarnoskórym chłopaku.
Film Chukwu otrzymał nominacje do nagród Screen Actors Guild Awards, Critics Choice Awards i BAFTA. Najwyraźniej filmowczyni była przekonana, że "Till" dostanie również szansę na Oscara. Tak jednak się nie stało i dzień po ogłoszeniu oscarowych kandydatów, na Instagramie Chukwu pojawił się wpis, który można interpretować jako krytyczny wobec decyzji Akademii.
- Żyjemy w świecie i pracujemy w branżach, które są bardzo agresywnie zaangażowane w podtrzymywanie białości i utrwalanie nieskrępowanej mizoginii wobec czarnych kobiet. A jednak... Zawsze będę wdzięczna za największą lekcję mojego życia – niezależnie od wszelkich wyzwań i przeszkód, zawsze będę miała siłę pielęgnować własną radość i to właśnie ta radość nadal będzie jedną z moich największych form oporu.
Na zdjęciu widzimy Chukwu wraz z działaczką na rzecz praw obywatelskich Myrlie Evers-Williams, którą w filmie gra Jayme Lawson. Chociaż reżyserka nie odniosła się wprost do wyborów Akademii, data wpisu i brak nominacji dla jej filmu każe odczytywać post jako komentarz dotyczący Hollywood.
Oscary 2023 krytykowane za brak nominacji dla kobiet
O tym, że Oscary są krytykowane za dyskryminację osób o innym kolorze skóry niż biały, wiadomo nie od dziś. Przez wiele lat w sieci można było natknąć się na komentarze, które zwracały uwagę na jawną dysproporcję, jeśli chodzi o zróżnicowanie etniczne twórców filmowych. Chociaż powoli zaczyna się to zmieniać, wciąż prym wiodą osoby białe.
To jednak niejedyny problem Hollywood. W 2023 roku żadna reżyserka nie dostała szansy na Oscara. Po ogłoszeniu nominacji pojawiły się głosy o mizoginii Akademii, co też nie powinno być niczym zaskakującym. Kobiety w tej kategorii otrzymują Oscary niezwykle rzadko. Nie są to jedynie pojedyncze głosy internautów. Jak podaje NME, organizacja Women In Film skrytykowała Akademię za pominięcie w tym roku reżyserek, stosując z tego powodu oświadczenie.
- Po raz kolejny członkowie Akademii pokazali, że nie cenią kobiecych głosów, odcinając nas od nominacji w kategorii dla najlepszej reżyserii. Nagroda Akademii to coś więcej niż złota statuetka, to sprężyna do rozwijania kariery, która może prowadzić do dalszej pracy i większego wynagrodzenia. Dlatego WIF będzie nadal wspierać pracę utalentowanych reżyserek, takich jak Sarah Polley ("Women Talking"), Gina Prince-Bythewood ("Królowa wojownik"), Marii Schrader ("Jednym głosem"), Chinonye Chukwu ("Till ") i Charlotte Wells ("Aftersun").
Oczywiście mogą pojawić się głosy, że w przypadku rozdawania nagród filmowych liczy się przede wszystkim dzieło i jego walory. Prawda jest jednak taka, że tego typu gale mają przede wszystkim wartość dla samej branży, ponieważ rozwijają ją, pozwalają nagłośnić filmy, a także ukazać pewien paradygmat filmowego świata. Organizacje walczące o zdywersyfikowanie Hollywood nie śpią i wprowadzają zmiany konieczne do zerwania z białym heteroseksualnym mężczyzną jako twarzą kina Zachodu. Chociaż powoli przynosi to efekty, nadal zdarzają się sytuacje wywołujące zrozumiałe oburzenie, takie, jak tegoroczne nominacje do Oscarów.
RadioZET.pl/Instagram/NME
Oceń artykuł